Rogue Wars
No tak, kolejna wojna. Dzięki grom komputerowym brałem już udział w tysiącach mniejszych i większych bitew i biteweczek, więc krwawe starcia pokazywane w TV przez goniących za sensacją żurnalistów już mnie nie podniecają. Degenerat? Nie, maniak… któremu już niedługo rzucą kolejny ochłap – Rouge Wars.
Story jest tak proste i tak standardowe, że aż idiotycznie głupie. Oto bowiem jesteś dowódcą potężnego statku kosmicznego i masz za zadanie odszukać Nową Ziemię. Idealną planetę odnajdujesz w przeciągu dwóch minut, tyle tylko, że wróg też się nią interesuje – a wrogiem tym jest pozornie niezniszczalna rasa Brim. Wojna? Ano. Tyle, że pójdą na nią nie twoi rodacy, a Rouge’i, czyli Zdalnie Sterowani Gladiatorzy ds. Ostatecznej Ekspansji (Remotely Operated Gladiators for Ultimate Expansion). Jednym słowem nowoczesne, śmiercionośne roboty przystosowane do wykonywania najniebezpieczniejszych zadań specjalnych. Smaczku sprawie dodaje fakt, iż całe te poszukiwania spowodowane zostały… poprzednią wojną na linii twoja rasa (Terranie!) versus Brim.
Wedle słów autorów gra stanowić ma mieszankę klasycznego shootera FPP z grą strategiczną przypominającą klasyczny Archon. Znacznie większy nacisk położony zostanie na ten drugi element, a więc na planowanie i przemieszczanie oddziałów z precyzją szachisty. Jak to będzie wyglądać? Cóż, celem zabawy jest odbicie z rąk Brimów cennych kryształów Omegi, niezbędnych do uruchomienia Transformera mającego rekultywować ziemię i powietrze dopiero co odkrytej planety. Bez tego o zasiedleniu jej nie ma co nawet marzyć. Odzyskanie kamieni oczywiście nie będzie proste; na przejęcie czeka kilka potężnych planet najeżonych jednostkami wroga. Ty podróżujesz pomiędzy nimi na swoim mega-statku kosmicznym, przygotowujesz zrzuty Rouge’ów oraz ich działania tuż po wylądowaniu (system turowy). Wynik twych działań ustalany jest już na polu walki, na którym to twoja zręczność oraz poziom zaawansowania technicznego robotów mają mieć decydujące znaczenie. Planetę (misję?) zaliczasz, gdy wyzbierasz 100% dostępnych na niej kryształów. Tyle, jeśli chodzi o przebieg zabawy.
Ale oczywiście atrakcje nie kończą się na przeskakiwaniu pomiędzy dwoma trybami. Siłą Rouge Wars ma być zaawansowana inteligencja wojsk sterowanych przez komputer. Liczyć się też będzie twoja strategia. Puszczenie wojsk w pole z okrzykiem „Rozwalę was w FPP-ie” bez oglądania się na odpowiednie ich przegrupowanie, na ulepszenia robotów, bazy i statku kosmicznego z pewnością zakończy się porażką. Podobnież i geniusze szachowi, znający się doskonale na planowaniu i podjazdówce, mając Panzer General 3D w małym paluszku, bez manualnych umiejętności długo nie pożyją. Tylko naprawdę wszechstronni gracze mogą liczyć na sukces.
Sęk w tym, że poszczególne roboty nie będą identyczne. Pojawi się wiele różnych modeli, każdy o nieco innej prędkości maksymalnej, sile rażenia, odporności. Bronie znajdujące się w ich dyspozycji to m.in. wyrzutnie rakietowe, strzelby laserowe, bomby czasowe, karabiny maszynowe, a więc jakże miły standard. Autorzy z mało znanej firmy ReAllis obiecują też po 12 misji dla każdej ze stron oraz bardzo rozbudowany tryb multiplayer (proporcje pomiędzy single a multi mają przypominać te znane z Quake 3 Arena). Jednocześnie osobnicy ci chwalą się swoimi pracownikami. Przykładowo system słoneczny, na którym toczy się walka, zaplanowała doktorantka astronomii na UCLA, Asmin Pathare, która również przyłożyła ręce do scenariusza. Podobno swego czasu kobieta ta pracowała w Hollywood jako recenzentka scenariuszy, co po części tłumaczy inteligencję o odkrywczość historii opisanej w Rouge Wars.
Czy ta gra może zarządzić? Cóż, z grami mającymi zarządzić w sieci różnie bywa. Czasem niektóre pozornie rewelacyjne tytuły zawodzą, podczas gdy inne – wyglądające na dno – odnoszą sukces. Rouge Wars może okazać się i jednym i drugim. Poczekajmy, zobaczymy, co będzie.