Za oknem naszego domu rośnie olbrzymie drzewo orzechowe, obok mniejsze. Całość podwórza otoczona jest rozłożystymi tujami. To właśnie w tej scenerii, wśród kwiatów, rododendronów i zieleni, zamieszkały ostatnio dwa kosy. Te malutkie, śliczniutkie ptaszki stały się naszymi ulubieńcami, głównie za sprawą przepięknego śpiewu, który towarzyszy nam co rano, kiedy szykujemy się do pracy.
Czasami popołudniami przechadzają się po trawniku i obdarzają nas swym uroczym wokalem. Pozwalają wówczas na siebie popatrzeć, jakby czuły, że z naszej strony nic złego im nie grozi, że są „artystami na scenie”. Największą radość z oglądania kosów ma oczywiście Lila. Dzieci wszystko przeżywają dwa razy bardziej i potrafią zbudować sobie otoczkę niezwykłej historii na bazie normalnego, dla dorosłych, epizodu.
Niedzielę poświęciłyśmy na odpoczynek, ale i na prace manualne. Lilka tak jak ja czuje tworzywo w rękach. Postanowiłyśmy wykonać filcowego ptaszka. Lila coraz lepiej wycina, więc z narysowanymi przeze mnie na filcu szablonami znakomicie sobie poradziła. Żeby wykonać naszego ptaszka potrzebowałyśmy kilku malutkich kawałków filcu. Brzuszek Lilka wycięła z brązowego koloru, skrzydełka są pomarańczowe, dzióbek czerwony, a białe jest oczko. Na białe oczko córka przykleiła również brązowy cekinek i mały koralik.
ptak3
Zmęczona, ale uśmiechnięta Lilka w trakcie pracy
Niestety z szyciem w wykonaniu Lili byłoby gorzej. Musiałam pośpieszyć jej z pomocą. Do połączenia części filcu użyłyśmy kolorowego kordonka. Sprawnie przyszyłam oczka z obu stron i zaszyłam brzuszek, w który Lila włożyła wypełnienie. Kiedy ja przyszywałam skrzydełka, córka nawlekała koraliki na nóżki ptaszka. Po przyszyciu całości ptaszek był gotowy i wyglądał uroczo.
ptak2ptak 1
Planowałyśmy zrobić jeszcze sówkę, ale pogoda była wspaniała, więc nie chciałyśmy zmarnować dnia na siedzeniu w domu. Wyszłyśmy na spacer do parku. Tutaj prowadziłyśmy dalsze ornitologiczne obserwacje. Przepiękne, duże gołębie, kruki i wróbelki wesoło przeskakiwały z drzewka na drzewko. Zabawy miały co niemiara. Kiedy już zmęczyło nas spacerowanie po parkowych alejkach, postanowiłyśmy wrócić do domu. Popatrzyłyśmy jeszcze na wesołe harce zadomowionych kosów, po czym trzeba było już przygotować się do wieczornego snu. A rano znów obudzi nas wesołe ćwierkanie naszych małych latających przyjaciół.
Ptaszka zgłaszamy na wyzwanie KTM